
Żabie udka
Nigdy jakoś mi z tą żabą nie było po drodze. Nawet we Francji nie przyszło mi do głowy, żeby zjeść ten osławiony przysmak, bo wolałam ślimaki. Tym bardziej w Polsce żaby nie mieściły się w kręgu moich kulinarnych zainteresowań, a to głównie dlatego, że byłam święcie przekonana, iż ich przyrządzenie musi być arcyskomplikowane. A tu się okazało, że wcale nie. Totalna łatwizna. Przeczytałam kilka przepisów, a właściwie pomysłów, no i tak pokombinowałam, że zrobiłam własny. Być może jest to wynikiem fartu nowicjusza, bo wyszło po prostu genialnie, zatem biegusiem śpieszę do Was z przepisem na osławione żabie udka.
Składniki
– żabie udka – ok. 40 dkg
– sok z 1 cytryny
– ½ główki czosnku
– sól/pieprz
– łyżka mąki do oprószenia
– pęczek natki pietruszki
– 2 solidne łyżki masła klarowanego
Udka wymoczyć w mleku przez kilka godzin, następnie umyć i odsączyć. Posypać solą, pieprzem i na chwilę odstawić. Czosnek przecisnąć przez praskę i wymieszać z sokiem z cytryny. Udka umieścić w tak przygotowanej zaprawie i odstawić przynajmniej na godzinę, od czasu do czasu mieszając.
No, czyli już większość roboty za nami 😀
Teraz odpalamy piekarnik na full, masło klarowane rozgrzewamy na patelni i bierzemy się do pracy.
Udka wyjąć z zaprawy, delikatnie oprószyć mąką i smażyć na patelni po kilka minut z każdej strony, aż się zrumienią. Przy odwracaniu uważamy, żeby się nie rozpadły. Zasadniczo na tym etapie można by było poprzestać, ale nie bójmy się pójść jeszcze o krok dalej
Ostrożnie przekładamy usmażone żabie udka do małej brytfanki i posypujemy drobno posiekaną natką. Do masła oraz resztek, które zostały na patelni, wlewamy pozostałość z wcześniejszej marynaty, czyli sok z cytryny z czosnkiem. Szybko całość podgrzewamy, po czym polewamy tym nasze udka.
W sensie, że żabie, nie własne I do piekarnika. Mniej więcej na 15-20 minut.
Brakowało mi jakiegoś fajnego dodatku, więc w połowie pieczenia dorzuciłam do środka cienkie kromki z bagietki, spryskane mgiełką oleju czosnkowego i posypane mieszanką ziół.
No i tyle. Palce lizać. Smacznego!
Ja kumam 😀